Azja, Informacje praktyczne

Tajlandia, Kambodża i Wietnam w 3 tygodnie – Informacje praktyczne

11 stycznia 2015
Sajgon ruch uliczny w dzielnicy Cholon

Po opisie przebiegu wycieczki do Bangkoku i okolic, północnej Tajlandii i Kambodży (cz.1. wpisu) oraz Wietnamu i południowej Tajlandii (cz.2. wpisu) przyszedł czas na garść informacji praktycznych. Do niektórych było ciężko dotrzeć, o innych niestety dowiedzieliśmy dopiero na miejscu – mam nadzieję, że się Wam przydadzą:)

 

Czas lokalny: GMT+7, czyli czas polski + 6 godz.

Lot: Bilet lotniczy to największy koszt całej wyprawy, warto polować na okazje (nawet poniżej 2000 zł), bo czasami pozwoli to znacząco obniżyć koszt całej wycieczki. Przydadzą się do tego wyszukiwarki cenowe typu: www.kayak.pl, www.flipo.pl, www.skyscanner.pl czy www.momondo.pl. Warto stosować kilka, bo czasami dają różne wyniki, później sprawdzić jeszcze na oficjalnej stronie przewoźnika i kupić gdzie taniej. Wiele zależy od tego czy chcemy dopasować się do promocji czy szukamy jak najatrakcyjniejszych cen pod konkretne daty (tu trudniej o super promocje, zwłaszcza w sezonie – pora zimowa). Kupując bilety należy mieć na uwadze dodatkowe koszty dojazdu do lotnisk. Loty bezpośrednie z dużych miast Europy (lot trwa ok. 11 godz.) lub z przesiadkami np. na Bliskim Wschodzie (ok. 4 godz. dłużej + oczekiwanie między lotami). My lecimy z Warszawy przez Paryż, skorzystaliśmy z promocji KLM – koszt biletów w dwie strony 2 100 zł/os. Przelot do Azji Południowej jest na tyle drogi, że warto rozważyć dłuższy pobyt i odwiedzić kilka miejsc z regionu. My wybraliśmy Tajlandię, Kambodżę i Wietnam.

Języki: tajski, khmerski i wietnamski, z angielskim nie zawsze jest bardzo dobrze, ale zawsze się dogadamy, a ludzie są otwarci, przyjaźni i pozytywnie nastawieni do turystów, wszelkie obawy jakie mamy przed wyjazdem są niepotrzebne (najgorzej pod tym względem w Wietnamie, ale na wycieczkach jest to raczej mało odczuwane). Jak zawsze warto nauczyć się kilku słówek, typu część, dziękuję czy do widzenia – satysfakcja i uśmiech ze strony tubylców.

Waluta: trzeba zabrać ze sobą USD i od razu wymienić na waluty lokalne (w kantorach wymiany walut przyjmowane są jedynie banknoty najnowszych edycji, małe nominały). Warto przed wyjazdem zorientować się w aktualnym kursie lokalnej waluty w porównaniu do PLN i USD (obecnie wygląda to tak: baht tajski, 1 THB ~ 0,11 PLN, przy wymianie 1 USD ~ 33 bahtów; riel kambodżański, 1 USD ~ 4 tys. rieli, ale nie warto tu wymieniać bo wszędzie ceną są podane i płaci się w dolarach; dong wietnamski, 10 000 VND ~ 1,7 PLN, 1 USD ~ 20 tys. dongów, podają ceny bez tysięcy). Należy unikać częstego wybierania pieniędzy z bankomatu (dodatkowa prowizja 180 THB lub 5 USD). Warto rozmienić trochę pieniędzy na napiwki i drobne wydatki, a większe nominały trzymać w innych miejscach.

 

Pogoda i klimat (kiedy jechać?):

  • Tajlandia: Na większości obszaru Azji Południowo-Wschodniej występuje klimat tropikalny. W północnej i centralnej Tajlandii wyróżnia się 3 pory roku: gorąca od marca do maja, deszczowa od czerwca do października, sucha/zimna od listopada do lutego. Pora zimna jest najlepsza dla turystów – idealna zarówno na plażowanie jak i zwiedzanie, temperatury na poziomie ok. 30 °C, rzadko pada (niestety jest to tym samym szczyt sezonu, ceny są zdecydowanie wyższe no i jest dość tłoczno). Klimat regulują tutaj monsuny – wiatry, których kierunek związany jest z porami roku. Szczególnie jest to widoczne na południu kraju: od marca do października deszcze występują na wybrzeżu zachodnim, a od listopada do kwietnia na wschodnim. W Bangkoku temperatura rzadko spada w sezonie w dzień poniżej 30 st. C, a wilgotność przekracza 90%. Natomiast w Chiang Mai bywa chłodno, zwłaszcza w nocy (warto zabrać ze sobą coś ciepłego na górskie wycieczki).
  • Kambodża: Największy wpływ na klimat kraju mają monsuny, wieją z południa od maja do listopada. Zawsze bywa gorąco – średnia temp. to 28 st. C. Najlepiej kraj ten odwiedzać w porze suchej, od listopada do marca (mało deszczów, umiarkowanie wysokie temperatury, później gorące lato i od maja do października deszcze).
  • Wietnam: W południowej części Wietnamu panuje klimat tropikalny – wilgotno i upalnie jest przez cały rok. W górzystej, północnej części kraju wyróżnia się porę chłodną w okresie od listopada do kwietnia (lato jest ciepłe i mokre). W Sajgonie sezon deszczowy trwa od maja do sierpnia. Zatem przełom września i października wydaje się optymalny na zwiedzanie całego kraju (unikanie monsunów i upału na południu, dobra pogoda na północy). Na przełomie roku w Sapa jest zimno, deszczowo i mgliście – aby zobaczyć piękne, zielone ryżowe tarasy przy ładnej pogodzie, należy tu przyjechać we wrześniu.

 

Zdrowie: Największe zagrożenie dla zdrowia stanowią wysokie temperatury (należy pić dużo wody butelkowanej!, używać kremu z wysokim filtrem i nosić nakrycie głowy) oraz komary (dla ochrony, zwłaszcza w dżungli i terenach wiejskich, należy stosować repelenty, np. Mugga oraz nosić długie rękawy i spodnie – zwłaszcza rano i wieczorem). W celu uniknięcia dolegliwości żołądkowych związanych z inną florą bakteryjną, należy przestrzegać higieny i stopniowo przystosowywać się do lokalnego pożywienia (w tym tego podawanego na straganach ulicznych). Należy pić wyłącznie wodę butelkową i tylko jej używać do mycia zębów (unikać picia napojów z lodem). Do tego warto obierać surowe owoce. W odwiedzanych przez nas krajach nie występuje szczególne zagrożenie sanitarno-epidemiologiczne. Nie są wymagane szczepienia profilaktyczne, ale zalecane są nieobowiązkowe szczepienia: żółtaczka typu Ai typu B, dur brzuszny, błonica i tężec  („żółta gorączka”, zabrać żółtą książeczkę). Przy granicy z Birmą i Kambodżą zalecana jest też profilaktyka przeciwko malarii (zwłaszcza na terenach wiejskich), my z racji krótkiej wizyty tylko w Siem Reap i Angkor zrezygnowaliśmy. Dla ochrony, zwłaszcza w dżungli, warto o świcie i zmierzchu spryskać skórę środkiem przeciwko owadom. Warto zabrać też leki przeciwbiegunkowe oraz żel mycia do rąk.

 

Wizy:

  • Tajlandia: od sierpnia 2011 r. obywatele polski zostali zwolnieni z obowiązku wizowego w celach turystycznych do 30 dni. Paszport musi być ważny min. 6 miesięcy od daty powrotu.
  • Kambodża: wnioski wizowe są przyjmowane przez Internet (evisa.gov.kh). Od października 2014 r. koszt wizy 30-dniowej wynosi 30 USD + 7 USD opłaty manipulacyjnej (płatność kartą kredytową +3 USD). Otrzymuje się ją po opłaceniu na adres mailowy, należy ją wydrukować i okazać wydruk przy przekraczaniu granicy Kambodży. Wymagania: paszport ważny przynajmniej 6 miesięcy w dniu wjazdu i zdjęcie paszportowe w formacie cyfrowym (plik JPEG lub PNG). My kupiliśmy nasze wizy online, ale podczas lotu do Siem Reap w samolocie dostaliśmy wniosek „Visa on Arrival” (potrzebne 1 zdjęcie), po jego wypełnieniu można było na lotnisku kupić wizę turystyczną za 30 USD (podobnie jest na przejściu granicznym)
  • Wietnam: od kwietnia 2014 r. wnioski wizowe wraz z 1 zdjęciem paszportowym są przyjmowane w Ambasadzie S.R. Wietnamu w Warszawie po ich wcześniejszym wypełnieniu i wydrukowaniu w systemie E-visa (mofa.gov.vn). Można odebrać wizę za inną osobę, a sprawa załatwiana jest „od ręki” w ok. 15 min. Koszt jednorazowej wizy 14 dniowej wynosi 230 zł, a 30 dniowej 300 zł, także tanio nie jest. Wymagania: paszport ważny przynajmniej 1 miesiąc od daty powrotu i aktualna fotografia paszportowa. Jest też inny sposób, tzw. „Visa on Arrival”, którą można otrzymać na granicy/lotnisku, gdy wcześniej otrzymaliśmy promesę (approval letter z Vietnam Immigration Dep.), którą oferują i przesyłają biura podróży i agencje turystyczne (np. www.vietnamvisapro.com). Koszt jest wtedy niższy, wiza jednokrotna 14-dniowa 45 USD + ok. 10 USD prowizji za promesę. My postanowiliśmy nie ryzykować i mieć już wbitą wizę do paszportu.

 

Nocleg: W kwestii zakwaterowania turysta ma ogromne możliwości, od niskobudżetowych guesthausów i tanich hoteli za 30-60 zł za 2-osobowy pokój (łóżka w wieloosobowych pokojach w hostelach nawet za 10-15 zł) po luksusowe drogie hotele. My rezerwujemy pierwsze noclegi jeszcze z Polski przez portal booking.com (oszczędność czasu i poczucie bezpieczeństwa, zwracać uwagę na opinie), a resztę już na bieżąco rezerwujemy online lub szukamy na miejscu (wystarczy wejść do hotelu, zapytać o cenę taniego pokoju, zobaczyć pokój). Generalnie polecam trochę dopłacić i brać hotele za min. 60 zł/2os/noc (trochę drożej na wybrzeżu 70-80 zł), spaliśmy w kilku tańszych i czystość pozostawiała wiele do życzenia. Niektóre guesthousy i hotele oferują transport z lotniska w cenie pokoju, ale najczęściej za dodatkową opłatą (czasami wcale nie niską). Gdzie szukać noclegu?

  • Bangkok – dzielnica Banglamphu – prawdziwa mekka turystów z plecakami, świetne zaplecze tanich hoteli, biur podróży (oferują transporty do i z lotniska), sklepów i restauracji oraz blisko do większości ciekawych miejsc w Bangkoku, pyszne jedzenie z wózków i straganów, w nocy głośno i tłoczno, ale klimatycznie (trochę tandetnie wyglądają stragany z ubraniami), nocleg najlepiej w bocznych uliczkach poza hałaśliwym i tłocznym Khao San Road
  • Chiang Mai – wschodnia część Starego Miasta, w pobliżu bramy Tha Phae
  • Krabi/Ao Nang – szukać jak najtańszego guesthouse (w sumie służy tylko do spania:)), uwaga w sezonie często brak wolnych miejsc, także warto wcześniej rezerwować
  • Siem Reap – niedrogi hotel z dobrymi opiniami blisko Old Market i Pub Street
  • Sajgon (HCMC) – jeden z dziesiątek tanich hosteli w pobliżu ulicy Pham Ngu Lao (Distrykt 1)
  • Hanoi – tani nocleg w dzielnicy Hoan Kiem po zachodniej stronie jeziora, np. przy ul. Quoc Su

 

Jedzenie: Kuchnia azjatycka to raj dla smakoszy, każda z nich jest unikalna, a tajska należy do jednych z najlepszych i najpopularniejszych na świecie (wpływy kuchni chińskiej i hinduskiej). Najtańsze i najbardziej egzotyczne jedzenie można znaleźć na ulicznych straganach, garkuchniach na wózkach, lokalnych jadłodajniach czy wręcz na targach. Poznamy tu prawdziwe tajskie smaki, zjemy smacznie i niedrogo. Najlepiej jeść tam, gdzie tubylcy, pomimo tego, że czasami miejsca te odstraszają wyglądem (polski sanepid by je pewnie od razu pozamykał :)). Spożywanie kolacji wprost z kociołków pod gołym niebem niesie ze sobą świetne doznania. Wszystko jest dobrze doprawione ziołami i przyprawami (często ostre!). Na początku mocno zwracać uwagę na higienę, powoli przyzwyczaić żołądek (unikać chili i świeżych owoców), jeść tylko potrawy świeżo przyrządzone oraz pić tylko wodę butelkową (bez lodu). My stołowaliśmy się w pobliżu miejsc, gdzie mieliśmy nocleg (patrz wyżej). Warto spróbować:

  • Tajlandia: Pad Thai (smażony makaron z warzywami, ok. 35-50 THB, z dodatkiem jajka, kurczaka lub krewetek – standardowa potrawa turystów, bo można go kupić tanio i prawie wszędzie, np. na ulicznych straganach), Tom Yam (ostra zupa na bazie bulionu np. z dodatkiem krewetek) i zupa curry z kurczakiem lub mlekiem kokosowym, słodki ryż (grudki ryżu z owocem np. mango), świeże owoce (ogromny wybór owoców, niektóre widzieliśmy i smakowaliśmy pierwszy raz w życiu, np. rambutan, jackfruit, owoc smoczy, durian, mangostan – porcja owoców ok. 20 THB), owoce morza, a dla odważnych na spróbowanie: porcja świerszczy, skorpionów czy innych robaków.
  • Kambodża: Lok Lak z wołowiną, dla smakoszy żaby, ślimaki czy małe węże
  • Wietnam: zupa Pho (30-40 tys. VND, z makaronem i plastrami wołowiny lub kurczaka i dużą ilością zieleniny) i świeże sajgonki (fresh springrolls, smażone naleśniczki z nadzieniem mięsno-warzywnym lub krewetkowym, kilka sztuk za 35 tys. VND).

 

Co zabrać? (zawartość plecaka na wyjazd do gorących krajów)

  • odzież: minimalną ilość rzeczy, zgodnie z zasadą nie brać czegoś „na wszelki wypadek”, w końcu pakujemy się do plecaka podręcznego. Lecimy w długich spodniach (nie jeansy, bo są ciężkie i wolno schną, najlepiej trekkingowe) i bluzie/polarze, butach trekkingowych (są potrzebne też na wycieczki w góry) i więcej nie bierzemy! Nie trzeba wielu par skarpet, bo przy 30 st. C chodzi się w klapkach, wystarczy zabrać kilka przewiewnych koszulek i krótkich spodenek (ale bez przesady bo są pralnie, dostępne w hotelach lub na mieście, a koszt wynosi 30-40 THB/1 USD za 1kg z suszeniem, a na bazarach koszulki kosztują ok. 10-15 zł), w neutralnych kolorach (beżowe, szare, jasnobrązowe, nie jaskrawe! bo lecą do nich owady). Przyda się też bawełniana koszula z długim rękawem oraz oczywiście kąpielówki i kostium kąpielowy, ręcznik szybkoschnący, nakrycie głowy (!), ciepłe ubranie lub termobielizna w przypadku wycieczki w chłodne miejsce (np. Sapa w zimie)
  • inne/akcesoria: okulary przeciwsłoneczne, bandamka lub chusta (dla kobiet też do zakrycia ramion w buddyjskich świątyniach), na północy kraju i w dżungli przyda się spray na komary (Mugga, zawierająca DEET), saszetka na pas lub paszportówka na szyję, małe kłódki, woreczki na suwak (zip) i kilka reklamówek jednorazówek, przewodnik, mapki, książka/Kindle lub gazeta (do czytania), ładowarki do wszystkich urządzeń, zapasowa karta pamięci i bateria do aparatu, dmuchana poduszka, latarka, mały plecak na tripy, można też pomyśleć o poncho przeciwdeszczowe czy grach (karty)
  • dokumenty: paszport, bilety i numery rezerwacji, książeczka szczepień, karta ubezpieczenia (kraje te są bezpieczne, jednak warto kupić ubezpieczenie; w Kambodży znaczna część kraju nie została jeszcze rozminowana, stąd nie zaleca się samotnych wypadów w tereny nieznane), wizy i kilka zdjęć paszportowych (choć mamy wizy, lepiej wziąć)
  • pieniądze (w tym wypadku trochę USD) i karty kredytowe
  • kosmetyczka: nitka do zębów, szczoteczka do zębów, pasta, krem do opalania i po opalaniu (najlepiej 50-tka), krem nawilżający, perfum lub dezodorant/kulka, szminka nawilżająca/UV, żel po prysznic i szampon (ew. kupić na miejscu), antybakteryjny żel do rąk (często używać, profilaktycznie do dezynfekcji rąk przed jedzeniem)
  • apteczka: Apap Extra (na bóle), Smecta (na problemy żołądkowe), Cholinex/Neoangin (na gardło).

 

Na co uważać?

  • na naciągaczy! Np. chcąc podróżować tuk-tukiem należy ustalić kwotę za przejazd z góry, czasami kierowcy kombinują, że obiekt do którego chcemy jechać jest zamknięty lub w remoncie (chcą nas powozić po innych miejscach a przy okazji do sklepów, gdzie dostają prowizje). W takim wypadku należy od razu się zbuntować lub zrezygnować (dobrze znać godziny otwarć zabytków). Tajlandia jest krajem nastawionym na turystykę, a biały człowiek to „chodzący bankomat”, co oznacza że zbyt dobre oferty nie mogą być prawdziwe.
  • na oszustów (np. przyciągają wyprzedażą biżuterii) i naciągaczy (pytają czy się zgubiliśmy), jak ktoś coś proponuje albo zagaduje zareagować milczeniem lub stanowczo odmówić i iść dalej
  • aby nie mieć kłopotów należy okazywać szacunek dla króla Tajlandii i buddyzmu (banknoty z jego wizerunkiem, budynki, nie siadać na pomnikach Buddy itp.), nie wolno wywozić figurek Buddy!

 

Komunikacja:

Bangkok (Tajlandia): całe mnóstwo możliwości poruszania się po stolicy (transit Bangkok)

  • Transport z i do lotniska międzynarodowego Suvarnabhumi (30 km od centrum, główny węzeł komunikacyjny Azji Płd.-Wsch., ogromne i mocno przeciążone, długie odprawy, warto być szybciej co najmniej 2 godz.) – najszybciej i najtaniej pociągiem Airport Link, do wyboru są dwie linie, my wybieramy tańszą z większą liczbą przystanków – City Line, za 45 THB do stacji Phaya Thai. Stacja znajduje się na najniższym poziomie lotniska B1 (w automatach kupuje się żeton, należy trzymać go do stacji docelowej do przejścia przez bramkę). Inne budżetowe opcje to autobusy Airport Express lub cogodzinny minibus jeżdżący na Khao San Road, który kupimy w każdej agencji turystycznej (120 THB).
  • Transport z i do lotniska krajowego Don Muang – pociąg z dworca Hua Lampong za 20 THB lub minibus z Khao San Road za 120 THB. Między lotniskami co godzinę kursuje darmowy shuttle bus AirAsia (trzeba mieć tylko kartę pokładową na samolot z lotniska docelowego, na przystanek prowadzą znaki na lotnisku)
  • Metro (MRT, jedna linia kursująca po trasie w kształcie odwróconej litery C między dworcem kolejowym Hua Lampong a weekendowym targowiskiem Chatuchak, żetony kosztują 15-40 THB zależnie od liczby stacji, żeton należy trzymać do wyjścia)
  • SkyTrain (BTS, kolej nadziemna) jest bardzo dobrym, przyjaznym i szybkim sposobem na poruszanie się po mieście, bilety kupujemy z automatu na peronie – wystarczy wybrać nr trasy z mapki, bilet kosztuje 15-52 THB w zależności od odcinka, kartę biletową należy trzymać do wyjścia. Stacja Saphan Taksin łączy się z przystanią promów Central Pier, dzięki temu można połączyć transport kolejką i łodziami, wg mnie najszybszy i najtańszy sposób podróżowania po mieście.
  • Łodzie – najprzyjemniejszy środek transportu w Bangkoku, łodzie kursujące po rzece Chao Phraya są przewiewne i dzięki nim można szybko i niedrogo przemieszczać się między strategicznymi punktami stolicy, a przy okazji obserwować jak toczy się tu życie. Łodzie firmy Chao Phraya Express pływają na całej długości rzeki i zatrzymują się na wielu przystaniach po obu stronach rzeki (Thonburi po stronie zachodniej i dzielnicy historycznej Bangkoku po stronie wschodniej). Są też turystyczne łodzie ekspresowe i łodzie prywatne, często droższe, a także promy (nimi można dostać się np. do Wat Arun za 3 THB w jedną stronę). Uwaga na kolory flag, na mapce należy sprawdzić czy dana łódź zatrzyma się na interesującym nas przystanku – pomarańczowa najbardziej popularna (kursuje co 15-20 minut, główne przystanie, koszt 15 THB, bilet można kupić na przystani lub na łodzi), żółta i niebieska kilka przystanków (pospieszne).
  • Taksówki – wcale nie są drogie (najlepiej wybierać te z napisem „Taxi Meter”, czyli z taksometrem, z Khao San Road na dworzec kolejowy ok. 60 THB) oraz „skuterowe taxówki”, opłaca się w 3-4 osoby.
  • Tuk-tuki (małe trójkołowe zmotoryzowane riksze) – atrakcja sama w sobie, choć są głośnie i kopcą przysparzają mnóstwo rozrywki, najlepiej nadają się na krótkie trasy (ceny od ok. 50 THB, z Khao San na dworzec kolejowy ok. 120 THB), wieczorem świetne wrażenia! Coraz częściej są odradzane w związku z naciągaczami wożącymi po sklepach (z czego mają prowizje), ale jeśli już korzystamy to trzeba powiedzieć, że nie chcemy jechać do sklepów – „direct to …” lub „no shopping” i jedziemy dopiero po ustaleniu ceny z góry!
  • Jazda autobusami to nie lada wyzwanie, nie wiadomo o co chodzi… a rowery odpadają ze względu na wzmożony ruch uliczny (lewostronny w Tajlandii).

Chiang Mai: Brak komunikacji miejskiej, jeździ się songtao (20-30 THB za przejazd, zatrzymać i podać nazwę miejsca gdzie się chce dotrzeć, następnie zapytać o cenę). Natomiast jeśli chodzi o transport z i do lotniska, to znajduje się ono blisko centrum miasta i za kurs songtao płacimy 150 THB.

Krabi: Shuttle bus z lotniska do Krabi Town lub Ao Nang kosztuje odpowiednio 90 i 150 THB (do Krabi ok. 30 min, później wiele razy się zatrzymuje i do Ao Nang nawet 1,5 godz.), ewentualnie dogadać się z innymi backpackersami i zabrać się wspólną taksówką (szybko, prosto do celu i podobna cena – ok. 600 THB w jedną stronę). W hotelu zapytać się, gdzie i kiedy łapać go w drodze na lotnisko (ostatni o godz. 18!). Jeździ sporo autobusów Phuket-Trang czy Phuket-Khao Lak, zatrzymujących się na dworcu autobusowym w Krabi, a także jest spory wybór łodzi kursujących do okolicznych wysp.

Siem Reap (Kambodża): wiele hoteli i guesthouse’ów oferuje darmowy transport z lotniska tuk-tukiem, jeśli dokona się wcześniejszej rezerwacji, ale na lotnisko należy już często zapłacić 5 USD. Jeśli chodzi o transport na miejscu można wypożyczyć rower (2 USD za dzień) lub wynająć tuk-tuka z kierowcą na cały dzień za ok. 15 USD.

Sajgon (Wietnam): hotele oferują płatny transport z lotniska, jednak taniej można samemu złapać taxi przed terminalem (najlepiej dogadać się z kimś z samolotu). Ważne: taksówka musi mieć napis „taxi-meter” (np. firma Vina Sun, przed jazdą warto uzgodnić cenę z kierowcą, upewnić się czy włączył licznik), wtedy cena w okolice targu Ben Thanh powinna wynosić max 160-170 tys. VND (~8 USD, czas przejazdu ok. 30 min, korki) lub autobusem nr 152, który jeździ na Ben Thanh Market (ok. 3 tys. VND). W drugą stronę kupujemy w jednej z agencji turystycznych przy Pham Ngo Lao voucher na taxi na określoną godzinę za 8 USD. W mieście można poruszać się taksówkami motocyklowymi (kierowca wozi na motorze do 2 osób w wybrane miejsce, trzeba się mocno targować!), rikszami lub autobusami, jednak trudno z nich korzystać nie znając wietnamskiego (my spróbowaliśmy tylko raz, na trasie dworzec Cholon – dworzec Ben Thanh złapaliśmy autobus i dogadując się na migi z kierowcą zapłaciliśmy 5 tys. VND za 2 osoby).

Hanoi: hotele oferują płatny transport z lotniska, wynosi tyle samo co przejazd taxi, który ma cenę stałą 250 tys. VND (~12 USD, postój poza terminalem – korzystać tylko z oznakowanych pojazdów, czas podróży 45 min), jednak lepiej skorzystać z mikrobusu Vietnam Airlines, który dojeżdża do biura linii lotniczych na Quang Trung i kosztuje 2 USD/os (późnym wieczorem kierowca zawozi pod hotel, ale chce 3 USD). Atrakcją samą w sobie na miejscu jest również przejażdżka rikszą rowerową (tzw. cyclo, siedzisko dla dwóch osób z przodu z jadącym z tyłu rikszarzem).

 

Transport wewnętrzny

Na miejscu w miarę możliwości korzystamy z przelotów wewnętrznych (relatywnie niedrogie), dzięki czemu unikamy nużących i czasochłonnych przejazdów, no i możemy więcej czasu spędzać zwiedzając atrakcje. Samoloty są najszybszym i najbardziej komfortowym środkiem transportu w Azji Płd.-Wsch., a jeżeli jeszcze trafimy na dobrą promocję to z jednego na drugi koniec kraju dolecimy w niecałe dwie godziny za kilkadziesiąt złotych. Często po kilkunastogodzinnej podróży pociągiem czy autobusem nie ma się ochoty na nic, a tym bardziej zwiedzanie, natomiast loty międzynarodowe stanowią zdecydowaną oszczędność czasu. Np. wycieczka do Angkor Wat z Bangkoku trwa 3 dni z czego większość z pierwszego i ostatniego dnia zajmuje podróż, a Wietnam praktycznie w ogóle nie wchodzi w grę. Loty można szukać poprzez wspomniane wyżej wyszukiwarki albo od razu na stronach przewoźników, my korzystaliśmy z Air Asia oraz Vietnam Airlines (sporo tanich lotów ma też VietJetAir oraz Nok Air). Wylatywaliśmy najczęściej wcześnie rano lub wieczorem, aby nie tracić bezcennego czasu na zwiedzanie.

Oczywiście bilety pociągowe czy autobusowe są tańsze od lotniczych (zwłaszcza jak dodamy koszty transportu na lotnisko), ale coś za coś. Lokalne biura podróży mają w ofercie naprawdę szeroką ofertę tanich połączeń busami, w tym na trasach typu Bangkok-Siem Reap 23-28 USD czy Siem Reap-Sajgon 18 USD, a także autobusy łączone (np. z przesiadką na granicy w przypadku trasy Bangkok-Siem Reap). Można też zorganizować sobie taki przejazd samemu korzystając z komunikacji publicznej, ale przy takiej ofercie agencji to według mnie bez sensu. Niestety jadą one bardzo długo, więc są strasznie męczące. Wyjątek stanowi transport nocny, np. pociągi nocne z Bangkoku do Chang Mai lub Surat Thani (doskonały punkt wypadowy do położonych w pobliżu wspaniałych wysepek, np. Koh Samui czy też do Krabi). Warunki są relatywnie dobre, ale bądź co bądź długi czas podróży jest męczący, no i występują duże opóźnienia – plan nie jednej wyprawy o jakiej czytaliśmy wcześniej musiał zostać zmieniony. Przykładowe pociągi nocne: Chiang Mai 17:55 – Bangkok 07:00 (ok. 800 THB) lub Bangkok 19:30 – Surat Thani 07:05 (ok. 700-750 THB za kuszetkę w 2 klasie , do tego np. bus do Krabi za 300 THB). Bilety na pociągi i autobusy kupuje się na miejscu, na dworcu lub w biurze podróży. Dla porównania nocny bilet autobusowy z Bangkoku do Krabi to koszt ok. 650 THB. Warto porównać ceny różnych środków transportu u różnych pośredników, aby nie przepłacać. Jak ktoś ma mega dużo czasu a chce zaoszczędzić to raczej busy, bilety w agencjach (np. w Wietnamie jest opcja podróży przez cały kraj busami, trasa Sajgon-Mui Ne-Dalat-Nha Trang-Hoi An-Hue-Hanoi za ok. 1-1,1 mln dongów, na dłuższych odcinkach są miejsca sypialne)

W sumie kupujemy bilety na loty: Bangkok – Chiang Mai – Siem Reap (przesiadka w Bangkoku) – Ho Chi Minh (Sajgon) – Hanoi – Krabi (przesiadka w Bangkoku) – Bangkok. Wszystko zarezerwowane online. Ciekawostka: lot z Chiang Mai do Siem Reap, przez Bangkoku, to jest tzw. lot „fly-through”, czyli pomimo tego, że pierwszy jest krajowy, trzeba iść na terminal international, później osobnym przejściem przechodzi się na terminal domestic z obsługą (piszę o tym, bo my nie wiedzieliśmy i nas cofali tuż przed lotem na odprawę międzynarodową). Do tego na miejscu kupujemy wycieczkę pociągiem do Sapa, transporty z i na lotniska oraz kilka wycieczek autobusowych (m.in. do pływającego targu Damnoen Saduak, Ayutthaya, Delty Mekongu czy zatoki Halong).

 

Wycieczki na miejscu: Na tym elemencie nie oszczędzamy nigdy, w końcu po to tu przyjechaliśmy. Z zorganizowanych wycieczek zawsze wybieramy tylko te, których nie jesteśmy w stanie sami przygotować albo koszt własnej organizacji jest wyższy (np. nie decydujemy się na wycieczki typu city tour czy zwiedzanie Angor). Wycieczki kupujemy w lokalnych agencjach podróży, których jest tu naprawdę dużo (ceny wycieczek w hotelach są droższe). Warto wcześniej przeglądnąć ofertę kilku biur lub wcześniej przeglądnąć strony lokalnych agencji w Internecie (np. google: „siem reap travel agency”), które oferują interesujące nas wycieczki, ponegocjować cenę i porównać między sobą, aby nie przepłacać. Z naszych obserwacji wyszło, że na miejscu można kupić wycieczki sporo taniej niż online, a wybór jest naprawdę ogromny. Radzę wpłacać małe zaliczki. Ceny wszystkich naszych wycieczek są w opisie wycieczki.

 

Zakupy i ceny: Generalnie jeśli chodzi o ceny na miejscu to owszem jest tanio, zwłaszcza w porównaniu do krajów europejskich, ale należy pamiętać, że to w końcu turystyczne miejsca (na prowincji jest dużo taniej). Barierą cenową jest tutaj koszt biletu lotniczego. Ceny w sklepach są zbliżone do tych w Polsce po przeliczeniu, natomiast hotele i knajpy tańsze niż u nas. Za 60-120 zł dziennie można wyżyć:) w zależności głównie od standardu noclegu czy wyżywienia (guesthouse vs hotel, jedzenie na ulicy vs restauracje, do tego transport publiczny, woda i inne drobne wydatki, drożej na wybrzeżu). Doliczyć należy również koszt wycieczek i transportu. Można tu sporo zaoszczędzić (choć nie zawsze), organizując wycieczki samemu bez agencji, np. w Wietnamie mogliśmy kupić bilet autobusowy do My Tho w Delcie Mekongu lub Ha Long City i tam kupić trochę tańszą wycieczkę, jednak należy pamiętać o kosztach dodatkowych (np. w wycieczkach mamy odbiór z hotelu a samemu musimy dojechać na dworzec itp.) oraz o tym, że taka samodzielna organizacja jest bardziej czasochłonna.

W Tajlandii zakupy można robić w sklepach 7-Eleven (jest ich dużo, coś w rodzaju naszej Żabki), a w Kambodży i Wietnamie w zwykłych sklepikach spożywczych. Poglądowe ceny, które uznaje zawsze za swój benchmark, pokazujący czy w kraju jest drogo czy tanio to cena butelki 0,5l Coca-Coli odpowiednio w Tajlandii ok. 17 THB (~1,9 zł), Kambodży 0,75 USD (~2,6 zł, w nastawionym na turystów Siem Reap relatywnie drogo) i Wietnamie 7,5 tys. VND (~1,6 zł, w przeliczeniu na 0,5 l, bo w Wietnamie butelki są 0,39l), cena 1,5l butelki wody odpowiednio 13 THB (~1,4 zł), 0,5 USD (~1,7 zł) i 9 tys. VND (~1,5 zł), a paliwo wszędzie niecały 1 USD. Wszędzie tam, gdzie nie ma cen należy się ostro targować, to jest tutaj naturalne, zawsze pierwsza podawana cena jest zawyżona (jedna uwaga – jak już się targujemy i osiągniemy naszą cenę, to wypada kupić, inaczej urazimy sprzedawcę). Z innych przykładowych cen za 1 godzinę thai massage zapłacimy 220 THB w Bangkoku i 180 THB w Chiang Mai, a w Kambodży za masaż stóp i ciała zapłacimy 2-3 USD.

 

Inne informacje praktyczne – wszędzie działają telefony komórkowe, większość knajp i hoteli/guesthouse ma WIFI (do tego jest wiele kafejek internetowych), nie trzeba mieć adapterów do gniazdek elektrycznych, wstęp do świątyń tylko w ubraniu zakrywającym kolana oraz ramiona, aby unikać jetlag spać lecąc na zachód i nie zasypiać lecąc na wschód.

You Might Also Like

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments